Kołysanka dla Księżniczki
 
  Strona startowa
  Co można tu znaleźć?
  Słowa Słowa Słowa - debiut Boże Narodzenie 2020
  BajDusie - tomik wydany : kwiecień 2022
  Rozmowa Świąteczna: 21 grudnia 2016
  Bezkres - 10.2020 - wywiad
  Wnet.fm - wywiady MiŚ
  Z Ewangelii do Serca
  From the Gospel to Heart
  Świadectwa z rekolekcji
  Dziękuję Duchu Święty
  Malowanie Słowem 23.01.2015
  skrobki 2004 - 2021
  skrobki 1987 - 2002
  Skrobki - opowieści
  Wąż na Jabłoni
  => Elfandry, Flinki i Olbandy
  => SAFAR
  => ZAKON
  => SUS
  => WROTA
  => Ziemia Ognia
  => WOJOWNIK
  => Mysli uczesane
  Szamanka i Olivki
  Sewe Songs Book
  Księga gości
  Kontakt
  Zagadki... dla Przedszkolaka
  Prawa Autorskie
WOJOWNIK
 
„WOJOWNIK”
 
Dawno, dawno temu, jeszcze na początku Świata, Ojciec Naszych Ojców stworzył Pierwszych Ludzi. Zrobił ich z kamieni, by byli jak one twardzi i odporni na deszcz, którym władał.
Ojciec Naszych Ojców mieszka w chmurach. Razem z nimi wędruje po całym Niebie, które stworzył Najwyższy Bóg Niebios, będący także stwórcą Ziemi. Najwyższy Bóg Niebios, będący Bogiem Słońca i Boginią Księżyca, każdemu z Pierwszych Ludzi nalał do ust trochę Wody Życia, a ich Dusze przed Narodzeniem kąpał w Złotej Kąpieli nadając Przeznaczenie.
Kiedy Ojciec Naszych Ojców i Najwyższy Bóg Niebios, będący Bogiem Słońca i Boginią Księżyca, tworzyli ludzi, Bóg Stwórca niczym Wąż oplatał Ziemię pokrywając ją życiem. Każdej nocy zmieniał się w inną roślinę, a każdego dnia stawał się innym zwierzęciem. Postacie, które przybierał już na zawsze pozostawały na Ziemi.
Kiedy Pierwsi Ludzie otworzyli oczy byli zachwyceni widokiem, jaki im się ukazał. Wtedy Bóg Stwórca pozostał wężem, którego Ludzie nie mogą dostrzec. Jedynie gdy Ojciec Naszych Ojców zsyła na Ziemię deszcz, a Najwyższy Bóg Niebios wznosi na Niebo Słońce, można dostrzec jego odbicie wysoko na Niebie. Odbicie to nazywane jest Tęczą.
Pierwsi Ludzie uczyli się jak żyć na Ziemi. Ojciec Naszych Ojców każdego dnia udzielał im rad. Pokazywał jak korzystać z dobrodziejstw, które w postaci wody i Ziemi podarował im Najwyższy Bóg Niebios. Wskazywał im cenne rośliny i uczył ich zwyczajów wszystkich zwierząt, które stworzył Bóg Stwórca.
Mijały lata. Pierwsi Ludzie dobrze pamiętali o wszystkim, czego ich nauczył Ojciec Naszych Ojców. W nagrodę postanowił podarować im Miłość i pozwolić łączyć się w pary by mieć potomstwo. Najwyższy Bóg Niebios postanowił podarować Pierwszym Ludziom umiejętność odnajdywania drogi po gwiazdach i mchu. Bóg Stwórca zgodził się z nimi, ale postanowił jednak poddać Pierwszych Ludzi dodatkowej próbie. Chciał mieć pewność, czy Pierwsi Ludzie, zasługują na dar, który posiadały zwierzęta.
Próbie miał być poddany ten młodzieniec, który spodoba się niewieście wybranej przez Boga Stwórcę. Jedynie tej niewieście Ojciec Naszych Ojców mógł podarować Miłość. Kiedy jej twarz rozpromieniła się uśmiechem na widok przechodzącego obok niej młodzieńca, Ojciec Naszych Ojców, Bóg Stwórca i Najwyższy Bóg Niebios wiedzieli kto zostanie poddany próbie.
Młodzieniec miał okrążyć Ziemię w czasie, pomiędzy Wschodem i Zachodem Słońca. Nie mogło mu to zająć ani chwili dłużej, ani chwili krócej. Jeśli zdąży na czas, Pierwsi Ludzie otrzymają dary, które Ojciec Naszych Ojców i Najwyższy Bóg Niebios chcieli im podarować. Jeśli nie zdąży, będzie pierwszym z Pierwszych Ludzi, którzy opuszczą Ziemię.
Bóg Stwórca dodał także jeszcze jeden warunek. Żeby Pierwsi Ludzie otrzymali także od niego jakiś dar, on będzie młodzieńca próbował zatrzymać. Jeśli mimo jego próby zatrzymania, młodzieniec zdoła sprostać zadaniu, Pierwsi Ludzie będą mogli czynić zwierzęta sobie poddanymi pokonując je w uczciwy sposób. Będą Wojownikami. Aby tak mogło być, Pierwsi Ludzie mieli się stać śmiertelni tak samo jak były już zwierzęta i rośliny.
Ojciec naszych Ojców nie chciał się zgodzić na to, żeby młodzieniec opuścił Ziemię, kiedy nie sprosta zadaniu. Bóg Stwórca nie chciał jednak ustąpić. Wtedy Najwyższy Bóg Niebios stworzył Podziemie, do którego odejdzie młodzieniec. Do Podziemia mieli także odchodzić potem wszyscy Ludzie.
Kiedy pierwsze promienie Słońca zaczęły rozjaśniać Ziemię, młodzieniec zaczął biec. Słońce wyłaniało się za jego plecami. Cień, siedem razy dłuższy od młodzieńca biegł przed nim. Bogowie patrzyli na niego z zaciekawieniem.
Najwyższy Bóg Niebios pilnował, aby Słońce wznosiło się na Niebo tak jak powinno. Trzymał mocno w dłoni Wiatr Boga Stwórcy, żeby nie mógł go przyspieszyć.
Młodzieniec biegł ile tchu miał w piersiach. Nagle dostrzegł doganiające go dwa cienie lampartów, które próbowały go złapać i wywrócić. Cienie lampartów były coraz bliżej. Młodzieniec spojrzał w Niebo i w myślach poprosił Ojca Naszych Ojców o pomoc.
Ojciec Naszych Ojców spojrzał na Boga Stwórcę, który trzymał wyciągniętą przed siebie rękę. Palce w jego dłoni wykonywały gwałtowne ruchy imitujące długie susy biegnącego zwierzęcia. Goniące młodzieńca lamparty biegły dokładnie w rytmie pulsowania dłoni Boga Stwórcy. Czar za Czar – pomyślał Ojciec Naszych Ojców. A że był Wielkim Czarodziejem, także wyciągnął przed siebie dłoń. Trzymał ją wyprostowaną, jakby z niej czytał. Po chwili jego dłoń pokryła się czarno-białymi pasami tworząc wizerunek zebry.
Młodzieniec nagle poczuł w sobie ogromną siłę i zaczął przyspieszać. Cienie lampartów powoli zaczęły pozostawać w tyle za jego cieniem. Cieniem, który był cieniem zebry.
Kiedy cienie lampartów zostały tak daleko w tyle, że nawet Bogowie ich nie widzieli ojciec Naszych Ojców zamknął swoją dłoń i położył ją na kolanach. Cień młodzieńca stał się ponownie jego cieniem.
Słońce wznosiło się coraz wyżej. Cień młodzieńca stawał się coraz krótszy. Jego nogi był bardzo zmęczone. Biegł jednak ile miał sił. Nagle ziemia pod jego stopami rozstąpiła się tworząc przepaść nie do przeskoczenia.
Ojciec Naszych Ojców widział, jak Bóg Stwórca rozłączył palce swojej dłoni. To właśnie wtedy rozstąpiła się ziemia; szybko więc złożył dłoń tak, aby jej palce były zakrzywione poniżej wyprostowanego kciuka. Na jego dłoni pojawił się wizerunek orła.
Młodzieniec poczuł, że szybuje prze siebie. Widział, jak drugi brzeg przepaści staje mu się coraz bliższy. Jego cień w dole był cieniem orła. Po kilku chwilach lotu wylądował bezpiecznie po drugiej stronie. Biegł dalej.
Bóg Stwórca i Ojciec Naszych Ojców spojrzeli na siebie jednocześnie. Nie powiedzieli ani słowa. Przez dłuższą chwilę tylko patrzyli sobie prosto w oczy.
Młodzieniec biegł przed siebie. Do jego uszy dobiegał szum wody. Szum był coraz głośniejszy. Wkrótce jego oczom ukazała się rwąca, szeroka rzeka. Nie zastanawiając się ani chwili. Nurt rzeki był tak silny, że zaczął młodzieńca unosić. Mimo, że młodzieniec próbował płynąć rzeka ciągnęła go ze sobą.
Bóg Stwórca uśmiechnął się tryumfalnie. Widząc jak młodzieniec znika w toni rzeki. Był pewien, że Pierwsi Ludzie będą jedynymi Ludźmi na Ziemi. Był pewien, że tylko zwierzęta i rośliny, które sam stworzył, będą miały prawo do posiadania potomstwa, a Pierwsi Ludzie będą się ich wystrzegali.
Ojciec Naszych Ojców majestatycznie wyciągnął rękę przed siebie. Jego ręka zrobiła się wtedy zielona i pokryta łuską… Wyglądała jak krokodyl.
Młodzieniec nieustannie próbował pokonać nurt rzeki. Jego ręce zmagały się z wodą od dłuższego czasu. Bezskutecznie. Nagle ich uderzenie w wodę stało się tak silne, że nurt rzeki wydał mu się żadną przeszkodą. Bez najmniejszego wysiłku przesuwał się przeciw prądowi zmierzając do upragnionego brzegu. Był zaskoczony, że tak szybko udało mu się do niego dopłynąć. Po paru chwilach dotykał już go rękami. Ujrzał swój cień, wyglądający tak samo jak cień krokodyla. Spojrzał w niebo i uśmiechnął się, w myślach dziękują za pomoc Ojcu Naszych Ojców.
Słońce minęło połowę Nieba. Teraz cień młodzieńca, trzy razy dłuższy od niego, biegł za nim. Jego oczom pomału ukazywały się góry. Z daleka wyglądające na małe pagórki, z każdym jego krokiem przed siebie rosły i drapieżniały. Między potężnymi szczytami widniał wąwóz. Był on jedyną drogą, którą można było przedostać się na drugą ich stronę. Młodzieniec zmierzał w jego kierunku. Kiedy cień był pięć razy dłuższy od niego wbiegł do wąwozu.
Ojciec Naszych Ojców spojrzał na Boga Stwórcę. Na jego twarzy dostrzegł delikatny uśmiech pełen pewności siebie. Bóg Stwórca siedział nieruchomo opierając ręce na kolanach. Palce jego dłoni były ze sobą splecione i zaciśnięte. Ojciec Naszych Ojców zmarszczył brwi i spojrzał w dół na Ziemię, wybiegając wzrokiem przed młodzieńca. Już wiedział dlaczego Bóg Stwórca siedzi spokojnie taki pewny siebie. Na samym środku wąwozu leżał olbrzymi stos połamanych pni drzew. Blokowały przejście przez wąwóz tak dokładnie, że nie było możliwe przedostanie się przez nie.
Ojciec Naszych Ojców zacisnął kciuk w dłoni, i pierwszy palec wyprostował w dół. Jego dłoń zrobiła się szaro siwa, a po chwili pokryła się wizerunkiem słonia. Właśnie wtedy młodzieniec dobiegł do zapory z pni, i widząc cień słonia zamiast swojego cienia, zaczął je podnosić w górę i odrzucać za siebie. Ogromne pnie zdawały mu się lekkimi gałązkami. Było ich jednak tak wiele, że zanim skończył, jego cień był już pięć razy dłuższy od niego. Nie zniechęcało go to. Wytrwale biegł dalej.
Kiedy młodzieniec miał już za sobą wąwóz pełen pni, Słońce zaczęło nagle przyspieszać. Cień młodzieńca momentalnie stał się sześć razy dłuższy od niego. Ojciec Naszych Ojców energicznym ruchem głowy odwrócił się wtedy spoglądając na Boga Stwórcę. Jego uśmiech był jeszcze bardziej szyderczy niż poprzednio. Jego dłoń wykonywała w powietrzu energiczne ruchy powodujące zawirowania powietrza. Bóg Stwórca popędzał Wiatr, który wymknął się z dłoni śpiącego Najwyższego Boga Niebios.
Wtedy Ojciec Naszych Ojców podwinął palce i wyciągnął przed siebie dłoń. Zaczęły ją pokrywać czarne cętki wplecione w żółte tło. Jego dłoń przypominała geparda.
Młodzieniec przestał odczuwać jakiekolwiek zmęczenie. Poczuł w sobie taką ogromną siłę, która sprawiała, że może biec szybciej niż kiedykolwiek dotąd. Jego cień, bardzo sprężysty, niczym gepard mknął przed siebie podnosząc z Ziemi tumany kurzu. Młodzieniec zaczął go doganiać. Cień stawał się coraz krótszy, by w chwili, kiedy wbiegał do wioski, zniknąć zupełnie. Dopiero po chwili Słońce zniknęło, pozwalając Księżycowi wspiąć się na niebo.
Młodzieniec zdążył na czas. Najwyższy Bóg Niebios uznał jednak, że próba nie była do końca uczciwa, bo zarówno Bóg Stwórca, jak i Ojciec Naszych Ojców posługiwali się Czarami, wykorzystując je do osiągnięcia swojego celu. Dlatego wynik próby był następujący:
Pierwsi Ludzie otrzymali Miłość od Ojca Naszych Ojców i mogli łączyć się w pary by mieć potomstwo. Stali się śmiertelni. Po opuszczeniu Ziemi ich przeznaczeniem stało się Podziemie. Miano Wojownika otrzymał tyko młodzieniec, który przechodził próbę. Miano to mogli dziedziczyć tylko jego potomkowie i potomkowie jego potomków.
Ojciec Naszych Ojców utracił Moc Władania Deszczem, a Bóg Stwórca Moc Władania Wiatrem i Trzęsieniem Ziemi. Moc tą przejął Najwyższy Bóg Niebios, jako ten, który stworzył i Ziemię i Niebo.
Niezadowoleni z takiego werdyktu Ojciec Naszych Ojców i Bóg Stwórca, na wszystkie dostępne im sposoby rywalizują ze sobą po dziś dzień, by rozstrzygnąć, dzieło którego z nich ma władać Ziemią – Ludzie, czy Zwierzęta....
 
06-08/02/2006
 
 
Seweryn Krzysztof Topczewski
 
 

Przypisy:
 
BOGOWIE AFRYKAŃSCY :

ANANASI (różne plemiona) Pająk. Oszust. Bóg stwórca. Jest łajdakiem, lecz bardzo lubianym, wśród afrykańskich plemion krąży wiele zabawnych i ciekawych opowieści na jego temat.

ANYIEWO (Ewe) Wielki Wąż, który wychodzi po deszczu, by się paść. Jego odbiciem jest tęcza.

BUKU (Afryka zachodnia) Bóg nieba, czasem czczony jako bogini. Stworzył wszystko, nawet innych bogów.

DANH lub DAN AYIDO HWEDO (Dahomey) Bóg-Wąż. Haitańczycy znają go pod imieniem Dan Petro. Tęczowy wąż oplata cały świat i jest często przedstawiany z ogonem w swoim pysku, jako symbol jedności i całości.

DXUI (Buszmeni) Bóg stwórca. Na początku Dxui przyjmował każdego dnia formę innej rośliny, nocą zamieniając się z powrotem w siebie, aż w ten sposób stworzył wszystkie istniejące rośliny.

ESHU (Yoruba) Oszust. Eshu potrafi zmieniać swoje kształty wedle woli, może nawet w tej samej chwili wyglądać jak mały i jak duży. Eshu wprowadza ludzi w zmieszanie i przywodzi ich do szaleństwa. Lecz zna też ludzką mowę i jest pośrednikiem między bogami a ludźmi.

GUNAB (Hotentoci) Wróg Tsui-Goaba. Ponieważ wielu zabił, utożsamia się go czasem ze śmiercią. Twórca tęczy. lometimes identified with death. Creator of the rainbow.

GUA (plemię Ga w Afryce Zachodniej) Bóg piorunów, kowali i rolników.

KIBUKA (Baganda) Bóg wojny wysłany po to, by uratować lud Baganda. Król Baganda poprosił niebiosa o pomoc w wojnie i przysłano Kibukę, by mu pomógł. Lecz Kibuka, mimo ostrzeżeń, by się nie zbliżał do kobiet wroga, zakochał się w uwięzionej kobiecie z wrogiego plemienia, zaś ona po ucieczce opowiedziała swojemu plemieniu, w jaki sposób mozna Kibukę zabić - poprzes słanie ognistych strzał w chmurę, w któej się ukrywał.

LEZA (Afryka Środkowa) , Najwyższy Bóg włądający niebem i zsyłający deszcz i wiatr. Leza siedzi na plecach wszystkich ludzi i nikt nie może się od niego uwolnić. Mówi się, że się postarzał i dziś już nie słyszy ludzkich modliwtw tak dobrze jak kiedyś.

MAWU-LISA (Ewe) Bóg i bogini słońca i księżyca (Lisa-słońce, Mawu - księżyc).

MULUNGU (Afryka wschodnia) Bóg, istota najwyższa

Idea Istoty Najwyższej i Stworzyciela jest w Afryce powszechna, choć nie stawia się temu Bogu wilu świątyń. Zadziwia różnorodność tytułów, jakie Afrykańczycy nadają Bogu. Niektóre z nich to: Stwórca, Dawca Deszczu i Blasku Słonecznego, Ten Który Sprowadza Pory Roku, Grzmiący, Starożytny, Pierwszy, Bezgraniczny, Ten, Którego Spotykasz Wszędzie, Zapalający Ogień, Wielka Matka, Najlepszy Przyjaciel, Wielki Pająk, Będący poza Podziękowaniami, Niewytłumaczalny.

NANAN-BOUCLOU (Ewe) Bóstwo plemienia Ewe, męskie i żeńskie zarazem, lecz zbyt odległe, by je czcić.

'NGAI (Masajowie) Bóg stwórca. 'Ngai daje każdemu człowiekowi przy narodzeniu ducha-strażnika, który strzeże go przed niebezpieczeństwami, a po śmierci zabiera go na pustynię, jeśli był zły, lub do krainy obfitości, jeśli był dobry.

NYAME (Ashanti) Najwyższy Bóg Niebios, zarówno bóg słońca, jak i bogini księżyca. Nyame stworzył trzy światy: niebo, ziemię i podziemie. Przed narodzeniem, dusze są oddawane Nyame, który je kąpie w złotej kąpieli i daje każdej duszy jej przeznaczenie i nalewa do ust trochę wody życia. Po tym dusza jest gotowa, by się narodzić.

NYASAYE (Maragoli, Kenia) Bóg plemienia Maragoli. W jego pracy pomagają mu duchy, które są przedstawione jako kamienie otaczające oznaczający boga pal.

NZAME (Kongo) Bezpostaciowy, skryty w mroku bóg, którego podobizny nie da się uchwycić w drewnie, kamieniu lub metalu. Nzame żył na ziemi z trzema synami - Białym, Czarnym i Gorylem. Czarny i Goryl oraz ich potomstwo zgrzeszyli przeciw ojcu, więc Nzame zabrał swoje bogactwo i poszedł mieszkać z Białym na Zachodzie. Goryl i jego potomstwo odeszło do dżungli, zaś Czarny żył ze swoimi potomkami w biedzie i niewiedzy, pozbawiony potęgi, wiedzy i bogactw Nzame, marząc o zachodnich krajach, gdzie żyje Nzame i jego ukochany syn, Biały Człowiek.

SAGBATA (Dahomej) Bóg ospy. Jego świątynie malowano w kropki przypominające wysypkę. Jego kapłani leczyli ospę zarówno modlitwą, jak i wiedzą medyczną, i posiadali wielką władzę nad ludźmi, gdyż ospa była wielką plagą, zaś jej ofiary były skazywane na odosobnienie i wygnanie.

TANO (Ashanti) Drugi najstarszy syn Boga, i bóg rzeki o tej samej nazwie. Dawno temu Tano walczył w konkursie śpiewackim ze Śmiercią. Śpiewali przez cały miesiąc, lecz żaden z nich nie mógł wygrać, więc musieli zawrzeć kompromis. Gdy ktoś zachoruje lub zostanie ranny, będzie własnością tego boga, który wcześniej przybędzie na to miejsce - jeśli to będzie Tano, człowiek będzie żył, jeśli Śmierć, umrze.

TSUI' GOAB (Hotentoci) "Ranne kolano," "Ojciec naszych Ojców" Bóg deszczu żyjący w chmurach, wielki władca i mag. Tsui' Goab zrobił pierwszych mężczyznę i kobietę z kamieni. Wiele razy umierał i zmartwychwstawał. Ludzie wzywają go o wschodzie słońca i przysięgają na jego imię.

UNKULUNKULU (Zulu) "Stary, Stary" Unkulunkulu był pierwszym człowiekiem i stwórcą, bogiem ziemi. Dał ludziom wiedzę i pokazał im, jak żyć wspólnie.

YO (Dahomej) Oszust, ani bóg, ani człowiek. Jego chciwość wiecznie wpędza go w kłopoty. Mawu stworzył go bez powodu. Yo jest wszędzie. Nie można go zabić, zjeść, ani się go pozbyć. Jest jedyny w swoim rodzaju - jeden taki jak on wystarczy.
 
 
 
 
 


czas....  
   
Stronę odwiedziło już 39108 odwiedzający (71243 wejścia) :)
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja